http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/Sprzet/Testy/Rudy_Fat29/IMAG0291.jpg

"Deszcze niespokojne potargały sad, a my na tej wojnie ładnych parę lat. Do domu wrócimy, w piecu napalimy, nakarmimy psa. Przed nocą zdążymy, tylko zwyciężymy, a to ważna gra! Powrócimy wierni my czterej pancerni,"Rudy" i nasz pies."

Michał Śmieszek

 

Musicie mi wybaczyć ten wstęp, ale nie mogłem sobie odmówić. Co więcej, nie mam cienia wątpliwości, że dzielna załoga kultowego czołgu Rudy 102, mając do dyspozycji angielskiego, pół-tłustego 29era "Rudy Fat" wyzwoliłaby Berlin, a może nawet, zahaczyłaby o Tokio, i obyłoby się bez zrzucania bomby atomowej. Podziw i strach...

Rudy 102 (www.swiatseriali.pl)

W moje urodziny Michael Travers sprawił mi frajdę jakiej dawno nie miałem - w drzwiach stanął kurier z pudełkiem, w którym producent upchał bardziej lub mniej zgrabnie potężny rower. Well done my friend! Trudno było ukryć emocje, zwłaszcza, iż ledwo parę tygodni wcześniej wpadłem w sidła miłości do grubych opon, ultra-szerokich obręczy - generalnie wszystkiego, co ma w tytule 29+. Nie zrzymajcie się zatem - będzie dużo ochów i achów poprzetykanych skromną nicią obiektywizmu.

Jeśli czytaliście uważnie moje wypociny z serii "29 na plusie", to już wiecie, z czym przyszło mi się zmierzyć. "No sorry, taki mamy klimat!" Tak, testowy Rudy Fat to jeden z niewielu (jeszcze) przedstawicieli segmentu specjalistycznych czołgów na dużym kole, których podstawową, choć nie jedyną właściwością, jest mega szeroka opona w rozmiarze 29x3". Produkt z metką Travers Bikes powstał właściwie w jednym celu - długodystansowe wyścigi i wieloetapówki w trudnym terenie. Na szczęście nie dyskwalifikuje go to zupełnie jako zwykłego "29era po bułki".

Wróćmy jednak do magicznego pudła, z którego wyskoczył tytanowy, spasiony "królik". I to właśnie od niego zacznę moją, dzisiejszą bajkę.

IMAG0224

Rama...serce każdego roweru, którego bicie określa całą resztę. Poetycko...W przypadku modelu "Rudy Fat" sercem jest tytan, który na równi ze szlachetną stalą Cr-Mo posiada własną duszę! Nie dość, że gruba opona, to jeszcze rama z sercem i osobowością... Tu należy się krótka notyfikacja, zwłaszcza dla laików - zastosowanie stopu tytanu w tak specjalistycznym sprzęcie nie jest wyłącznie zabiegiem marketingowym mającym przyciągnąć bogatego klienta. Ten budulec w przeciwieństwie do stali oferuje niższą masę, równie wysoką odporność na zmęczenie i korozję, oraz co najmniej tak samo dobre właściwości "amortyzujące". Owszem, jest droższy w obróbce, ale efekt końcowy jest wart swojej ceny.

IMAG0291

Michael Travers korzysta z popularnego, ogólnie stosowanego stopu Ti3A1-2.5V - taki "odpowiednik" AL7005. Rury głównego i tylnego trójkąta mają klasyczne przekroje, no może za wyjątkiem lekko przepłaszczonego odcinka dolnej rury. "Frame-builder" nie silił się na jakieś technologiczne i wizualne cuda. Prostota, praktyczność i minimalizm, który warto docenić. 

Dochodzimy do pewnego mniej lub bardziej istotnego detalu. Choć angielska firma chwali się, że ramy są "handmade" i zapewne w tym momencie każdy oczami wyobraźni już widzi szczupłego angielskiego chłopaka spawajacego jednoślady w garażu, to rzeczywistość jest inna. Michael Travers dogadał się z jednym wujkiem Hong-Szy-Minem, żeby ten szybko, tanio i dobrze spawał nietypowe konstrukcje dla niego. Udało się. Ramy są prima sort! I nie trzeba czekać na nie kilkanaście miesięcy. Acha...no i nie szukajcie ich na ebaju lub Alibabie. Pomysł jest całkowicie "made in UK", ale jego realizacją zajmują się profesjonalne ręce spawaczy z Azji.

Możecie mi wierzyć, że uważnie przyglądałem się jakości spawów, wykonaniu poszczególnych fragmentów konstrukcji i nie potrafię przyczepić się do choćby jednego z nich. Łączenia są eleganckie, a rury spasowane precyzyjnie, czego najlepszym przykładem jest znak rozpoznawczy jednośladów Travers Bikes - "nietypowa" końska podkowa, czyli masywna obręcz będąca przedłużeniem rur łańcuchowych, i łącząca je z mufą suportu. Ta część dzięki swojemu ukształtowaniu zapewnia jednocześnie mnóstwo miejsca na szeroki trzycalowy kapeć. Wyraźnie wygięta rura podsiodłowa jest również przyzwoicie ukształtowana, a samo miejsce gięcia jest "gładkie" - azjatyckie fabryki naprawdę używają profesjonalnych narzędzi, a nie mesla i młotka.

IMAG0321 resize IMAG0309 resize

Tymczasem dochodzę do przekonania, iż jedynym elementem mogącym potwierdzić azjatyckie pochodzenie jest prosta oprawa graficzna - nie ma finezyjnego zmatowienia powierzchni, "lustrzanych" napisów, itp itd, czyli tego czym często chwalą się zachodnie manufaktury. Jedyną ekstrawagancją jest są laserowo naniesiony napis "Travers" oraz tytanowy "badż" z logiem firmy, przytwierdzony do główki ramy.

IMAG0293 IMAG0302
IMAG0318 resize IMAG0305 resize

Skoro już patrzymy na okolicę suportu, to warto powiedzieć trzy słowa o nim samym. We wszystkich ramach Travers Bikes znajdziecie masywną mufę na wciskane łożyska w standardzie PF30. Zwolenników jest tyle samo, co przeciwników i każdy ma swoje racje. Niemniej Michael Travers wyszedł z założenia, że, oprócz większej sztywności PF30 jest także wyjątkowo uniwersalny - na przykład pozwala stosować mimośrodowe wkłady suportu. Tym samym z klasycznego górala możemy bez problemu zrobić jedno biegowego singla lub zamontować piastę planetarną. Mogę jedynie potwierdzić, że gniazda w mufie są prawidłowo wykonane - nic nie "czesczy", zaś łożyska osadzone są prosto. 

IMAG0294 resize

Rudy Fat posiada kilka innych smaczków. Zaliczyć do nich można główkę typu "Tapered", która w przypadku tak masywnego frontu wydaje się być jedynym słusznym rozwiązaniem. Piszę o tym, dlatego, iż niejednokrotnie szyte na miarę ramy posiadają klasyczną sterówkę, lub tylko teoretycznie "uniwersalną", tzw ID44. W modelu Rudy Fat dolne gniazdo łożyska ma średnicę wewnętrzną 56mm, zaś górne 44mm. Nie ma zatem problemu z kupnem pasujących półzintegrowanych "sterów". Kolejnym miłym dla oka akcentem jest podgięcie dolnej rury w okolicy główki, która łączy się z górną rurą, tworząc wzmocniony i sztywny węzeł. 

IMAG0267

Cofamy się na rufę. Oko przykuwają właściwie trzy elementy: pierwszy to precyzyjnie wycięte haki kół, mocowanie Post Mount tylnego hamulca tarczowego oraz niewielki łącznik usztywniający ten fragment ramy. Drugi zaś, to rozłączna, prawa strona tylnego widelca, której przeznaczenie szybko się potwierdza. Rama Rudy Fat 29+ umożliwia montaż paska zębatego! Zwłaszcza w USA jest to co raz częściej spotykany napęd w 29erach oraz Fat Bajkach.

IMAG0306 resize IMAG0295 resize
IMAG0297 resize

 Jeśli przypadkiem martwicie się o ilość miejsca na grubą oponę i błoto, to spieszę poinformować, iż Rudy Fat potrafi bez problemu pomieścić i jedno i drugie, a koło nadal swobodnie się kręci. 

Na koniec opowieści o cudownej ramie zostawiłem sobie sztywny, karbonowy widelec, który jest taką samą bestią jak dwa pół-tłuste gumowce Surly Knard 29x3.0". Sztuciec o długości 485mm, co jest odpowiednikiem "zsagowanego" amortyzatora o skoku 100mm, posiada szeroko rozstawione, potężne golenie połączone masywną koroną. W testowanym modelu producent zamontował wersję z tradycyjnymi hakami na oś QR 9mm. Częstą przypadłością tego rozwiązania jest mniejsza sztywność układu koło-widelec oraz "przemieszczające się" przednie koło w skutek sił hamowania. W tym modelu prędzej kaktus wyrośnie niż ośka przesunie się w swoich gniazdach. Całość jest mega-mega sztywna, ale wrażeniami z jazdy podzielę się za chwilę.

IMAG0299 resize IMAG0300 resize

To tyle o cudownym tytanie. Z pewnością, oprócz samej jazdy ciekawi jesteście, ile ważą tak nietypowe części - rama, koła, dętki, opony i cały rower. Szkielet waży niewiele ponad 2 kilogramy. To naturalnie nie jest mistrzostwo świata, ale Rudy Fat 29+ nie jest wylajtowanym ścigaczem, tylko czołgiem w skórze jednośladu. Opony....wdzięczny temat. Surly Knard 29x3.0", to kawał gumowego pasa transmisyjnego. Testowy komplet składa się z dwóch wersji - droższej, zwijanej, o oplocie 120TPI oraz tańszej ze stalową stopką, o skromnym oplocie 27TPI. W efekcie model "PRO" jest wyraźnie lżejszy - 1022g, podczas gdy Knard "Eco" waży niczym kowadło - 1213g! Efektywna szerokość na obręczy Norhtpaw to prawie 78mm, zaś wysokość około 65mm. Gruboo :)

IMAG0195 resize IMAG0192 resize

Potężne koła zbudowano w oparciu o markowe komponenty. Podstawą są bardzo mocne piasty Hope oraz nadwymiarowe obręcze Northpaw o szerokości wewnętrznej 40mm (sic!), które są finezyjnie podziurawione w celu zbicia masy. Szprychy całkiem zwykłe - cieniowane DT Competition. W efekcie przód waży 1240g (z tarczą) a tył 1699g (z tarczą i kasetą XT 11-36). W normalnym 29erze takie koła to kowadła pierwszej klasy, ale w przypadku naszego Rudiego nie wydają się wcale takie ciężkie. Przede wszystkim są jednak nie do zaje....nia. 

IMAG0188 resize IMAG0186 resize

IMAG0308 resize

Mocno ponacinane obręcze bardzo utrudniają konwersję ns system bezdętkowy, dlatego dla "ułatwienia" życia Michael Travers proponuje dętki. Nie liczcie jednak na wersję "light", gdyż tu mamy dwie grube i ciężkie gumy ważące po 400g sztuka! I nie ma, że boli...

IMAG0335 IMAG0339
IMAG0198 BURST001 resize IMAG0200 resize

Osprzęt...tak samo charakterystyczny, jak cały rower. Prawowity właściciel Grubego Rudego jest wyznawcą minimalizmu, dlatego w skład napędu wchodzą:

  • mechanizm korbowy Shimano ZEE oskubany z fabrycznych zębatek. W ich miejsce zastosowano polski akcent światowej renomy - koronkę Absolute Black 32T
  • przerzutka tylna Shimano XT obsługiwana przez manetkę z tej samej grupy. 
  • złoty łańcuch KMC 10sp
  • wymieniona wyżej, 10 rzędowa kaseta Shimano XT

Taki czołg jak Rudy Fat mogą skutecznie wyhamować jedynie porządne hydrauliki, tj Shimano XT BR-785. Nie znam osoby, która narzeka na ten model. Uzupełnieniem całosci są miłe dla oka komponenty: tytanowa kierownica 650mm z wygrawerowanym laserowo logiem Travers Bikes, sztyca, mostek, zacisk wspornika i zakończenia chwytów wyciete przez KCNC. Podparcie dla czterech liter zapewnia sportowe siodełko Ritchey Marathon, zaś wygodę dla nadgarstków doskonałe silikonowe chwyty ESI "Chunky" w kolorze czerwonym. Zgrabnie i powabnie.

IMAG0314

Tu muszę jedynie nadmienić, iż wrodzony rozsądek kazał mi podmienić maszt KCNC na wyrób Thomsona - widać to na zdjęciach. Dobrze zrobiłem, bo moje ciężkie dupsko generowało niemiłosierne trzaski w jarzmie sztycy KCNC. Lepiej dmuchać na zimne scandium...

I tak stanęła przede mną tytanowa bestia w pełnej krasie i zatrważającej masie...12.54kg!!!

Wiem, że macie już dosyć czytania o tak przyziemnych kwestiach jak przerzutki, tytanowe rurki. Przecież sensem życia jest jazda czołgiem. Dajcie mi chwilę oddechu, a w między czasie krótka zajawka tego, co nas czeka za moment w części poświęconej czystej zabawie.

IMAG0260

 

 

 PDF ikona

 

ENGLISH Version of above review. :) :)